Spis treści

wtorek, 4 sierpnia 2015

12.

- Chodź, nie widziałaś jeszcze najlepszego – królowa pociągnęła swoją nową przyjaciółkę w stronę oranżerii. Zbiór egzotycznych roślin był dumą dziadka króla Mortimera, panującego przed Szalonym Królem i przed Halem. Teraz były dumą całego królestwa. Każdy, kto przyjeżdżał w odwiedziny na zamek od razu pytał o słynny zbiór.
- Niektóre z nich są trujące, więc nie dotykaj, bo możesz się poparzyć. – dwie kobiety od kilku dni zwiedzały Ravell. Lea pokazywała nowej damie dworu wszystko, co sama uznawała za warte zobaczenia. Chciała, by Sarabella zaaklimatyzowała się jak najprędzej. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, jak to jest czuć się wyobcowaną i samotną. Chciała tego oszczędzić damie, a poza tym, bardzo polubiła skrytą dziewczynę. Starała się wyciągnąć z niej jak najwięcej i miała wrażenie, że sympatia królowej była odwzajemniana. 
Były w ciągu ostatnich dni na turnieju rycerskim, na ognisku zorganizowanym przez pewnego możnowładcę i jego żonę, a także zwiedziły pobliskie wodospady, o tej porze zamarznięte, rzecz jasna. Trzeba przyznać, że nie traciły uroku pomimo mroźnej pory, a według Sarabelli były wręcz przeciwnie – ładniejsze.
Przez chwilę Lea uwierzyła w dobre intencje Elisy. Wyjaśniła, że sprowadziła Sarabellę, by królowa w końcu miała „damę dworu z prawdziwego zdarzenia”. Najwyraźniej jej się udało. Oleandra i Sarabella zbliżyły się do siebie i cieszyły się swoim towarzystwem jak tylko dwie młode kobiety potrafią.
Sielanka jednak nigdy nie trwa długo, gdy na głowie jednej z kobiet tkwi ciężka, szczerozłota korona. Lea, krążąc pomiędzy pięknymi kwiatami ogrodu zimowego, nie zauważyła nadchodzącego Clandestina. Był zdyszany i bardzo wzburzony. Jego zazwyczaj nienaganny wygląd dzisiaj był zupełnie potargany. Kołnierz skórzanego kubraka w kolorowe wzory był z jednej strony uniesiony, z drugiej zaś wygięty. Futrzany płaszcz, który powiewał złowrogo niczym flaga, nosił ślady zniszczenia, a krótko przystrzyżona fryzura hrabiego upstrzona została płatkami śniegu i zaschniętym błotem. Wpadł do królowej prosto z podróży.
- Pani, - złapał królową za łokieć, odciągając od damy dworu. W kocich oczach hrabiego widać było szalejące niczym miliony tycich błyskawic rozgniewanie. – zamach stanu.  – przez chwilę złowroga cisza i szok malujący się na królewskiej twarzy zagęściły powietrze. Lea działała intuicyjnie w sytuacjach kryzysowych. Nie mogła pozwolić sobie na stracenie zimnej krwi. Pomimo przyspieszonego bicia serca, przeprosiła przyjaciółkę i zabrała hrabiego do swych komnat.
- Kto mu przewodzi? – nie marnując czasu, zaczęła wypytywać go o szczegóły już w drodze.
- Lord Coupè.
- Jak dokładnie wygląda sytuacja? – królowa zamknęła drzwi za przybyszem i kazała mu usiąść, nalewając wina. Był zmęczony i należał się mu odpoczynek.
- Kilka tygodni temu moi szpiedzy dostali potwierdzoną informację o szykującym się ataku. Zebraliśmy armię, by móc ich odeprzeć, a najpierw wyłapać. Jednak mają wsparcie, którego się nie spodziewaliśmy. Silne wsparcie zza granicy. Zajęli twój tron i zagrozili, że stracisz głowę, jeśli spróbujesz go odzyskać.
- Dopóki moja głowa nadal tkwi na karku wciąż jestem królową. Chciałabym, żeby ta wiadomość dotarła do uzurpatorów.




Sarabella, zostając sama w zimowym ogrodzie nie za bardzo wiedziała, co ze sobą począć. Królowa ostatnio była jej najbliższą przyjaciółką i trudno było cichej damie znaleźć sobie zajęcie samej. Wciąż była skrępowana nowym miejscem. A teraz, gdy zamyślona kierowała się do wyjścia skrępowanie dopadło ją jeszcze gorsze. W nieuwadze wpadła na króla. Skłoniła mu się nisko, przepraszając gorączkowo.
- Nic się nie stało. Ty musisz być naszym nowym gościem? Moja matka wspominała mi coś o twoim przybyciu, ale nie zapamiętałem twego imienia, pani. Wybacz.
- Sarabella, Wasza Wysokość.
- A więc, Sarabello, miło mi cię poznać. – król, pomimo majestatycznego stanowiska, ucałował dłoń damy, co wprawiło ją w ogromne zakłopotanie. Na jej policzkach zapłonął rumieniec, co z kolei bardzo rozbawiło Hala. Nie przywykł do tak płochych dziewczyn. Wszystkie do tej pory starały się go kokietować. Odkąd był koronowany jeszcze bardziej.
Przyglądając się tej damie w rozmowie stwierdził, że nigdy nie widział tak niewinnego stworzenia. A jej uroda jeszcze to podkreślała. Jasne blond włosy, subtelnymi skrętami opadające niewiele poza ramiona wyglądały jak anielskie na obrazach w kaplicach. Podobnie jak oczy Sarabelli. Błękitne jak bezchmurne niebo i wpatrujące się we wszystko i wszystkich z wyrazem jakby ciągłego zdumienia. W pewnym stopniu przypominała królowi dziecko, gdyby nie jej ponętnie rozchylone usta i wyraźnie zarysowana linia szczęki. Miała też odrobinę garbaty nos, ale to dodawało jej tylko powabu. Urok kobiety podkreślała również suknia. Bladoróżowa, odcinana pod biustem i przepasana niebieską wstążką. Bez wątpienia mógł nazwać Sarabellę piękną kobietą.
Jak się okazało później, uroda szła w parze z inteligencją. Rozmowa króla i damy wciągnęła oboje tak bardzo, że żadne z nich nie zauważyło, kiedy zrobiła się pora wieczerzy. Przegadali całe popołudnie i Hal musiał przyznać, że poczuł się znów młody i pełny wigoru. Sarabella wydobywała z niego chłopięcość. Jednak nie trwało to wiecznie. Do komnaty zapukał posłaniec, zapowiadając, że królowa Oleandra prosi o pilną rozmowę. Sarabella, nie chcąc przeszkadzać wycofała się jak zwykle po cichu, a Hal pokazał dłonią, by wpuścić królową.




Oleandra wpadła niczym burza do komnaty króla. Hal uniósł aż brwi, zastanawiając się co tak zdenerwowało królową. Nie dane było mu spytać o cokolwiek, gdyż Lea bez zbędnych wstępów wyparowała:
- Hal, błagam, pomóż mi. W Vertigè doszło do zamachu stanu. Grożą mi śmiercią. Nie wiem, co robić. – wyrecytowała na jednym wdechu. Król Bastard wstał z zajmowanego przez siebie fotela i spokojnym krokiem podszedł do królowej. Ujął jej ramiona dłońmi i spojrzał w jej ciemne, przestraszone oczy.
- Przede wszystkim, musisz się uspokoić. Jesteś roztrzęsiona. – królewska dłoń dotknęła policzka władczyni, a ta wtuliła się w niego jak w swojego obrońcę. Bez dwóch zdań, Lea traktowała go jak swoją ostoję.
- Pomożesz mi?
- Oczywiście. Przysiągłem ci lojalność. – ucałowawszy ciemne włosy królowej i obejmując jej drobną postać, zastanawiał się jak rozwiązać ten problem.
- Wyślę armię, położymy temu kres, a jak nam się nie uda to zostaniesz tutaj. Z pewnością prędzej czy później uda nam się odzyskać twoje królestwo.





Jak powiedział tak zrobił. Wkrótce Lea oglądała z okna swojej komnaty jak królewska armia opuszcza teren zamku. Clandestine prowadził oddziały, a na czele całej operacji stanął Edam. Tego wieczoru, kiedy Lea błagała króla o pomoc, ten wezwał w nocy przyjaciela na rozmowę:
- Nie zapomniałem o tym, że kiedy chciałeś walczyć, nie pozwoliłem ci do siebie dołączyć.
- Sytuacja była skomplikowana. – Edam wzruszył ramionami, wspaniałomyślnie wyrzucając tamte wydarzenia z pamięci. Teraz skupiał się na wymyśleniu taktyki szachowej , którą pokonałby Hala.
- Pojawiła się okazja, żebyś nadrobił tamten czas. Oczywiście, jeśli zechcesz. – Hal przeczesał skręcone wciąż po kąpieli kosmyki włosów i przestawił konia, zbierając kolejne szachy przeciwnika. Edam uniósł głowę, jak pies, węszący trop. Nadstawiał uszu z ciekawością, nawet nie przerywając królowi.
- Vertigè jest w stanie wojny domowej. Obiecałem wesprzeć Oleandrę. Ale nie mogę jechać sam. Zbyt wiele spraw tutaj, na miejscu wymaga mojej obecności. A ty jesteś jedyną osobą, której ufam na tyle, by postawić cię na czele armii.
- Przyjacielu… to znaczy, Wasza Miłość, nie wiesz ile to dla mnie znaczy.
- Nie ciesz się zbyt szybko. Jedziesz z Clandestine.
- Zawsze mogę go zepchnąć z konia w odmęty rzeki. – Edam wyszczerzył zęby, chociaż król właśnie zabrał mu królową. Niechęć hrabiego i sir Bringthorna była powszechnie znana. Byli jednak w swojej zajadłej antypatii bardzo zgodni. Funkcjonowali jak te małżeństwa, które wciąż się ze sobą kłócą, ale nie potrafią żyć bez siebie.
Teraz Lea z duszą na ramieniu patrzyła za odjeżdżającymi oddziałami. Znów obawiała się przyszłości. Nie wyobrażała sobie jak mogłaby zostać w Ravell, kiedy jej kraj jest nie tak daleko. Zaledwie kilka dni drogi. Być może mogłaby tu być jako żona Hala. Jeśli by ją zechciał, oczywiście. 
Żoną? Och. Ta myśl sprawiła, że aż spuściła zawstydzony wzrok. Królowa, zajęta wiecznie sprawami wszystkich innych dookoła ignorowała własne bijące mocniej serce za każdym razem, gdy Hal pojawiał się w pobliżu. Miała dwadzieścia lat, a jej serce powinno przeżywać teraz najwyższe wzloty i najboleśniejsze upadki. Miała czas na namiętność i szaleństwo. Chciała gorącego uczucia.
Ale najwyraźniej pozostało jej zajmowanie się sprawami swojej korony. Pomyślała karcąco, widząc na dziedzińcu króla i Sarabellę, którzy roześmiani, trzymając się za ręce wracali z lasu w stronę zamku. Głupie myśli rodzą rozczarowania, jakby powiedziała Elisa.


15 komentarzy:

  1. Wątki romantyczne idą pełną parą. Dzieje się, dzieje. Lea nareszcie ogarnęła, że omija ją w pewnym sensie kawał życia. Szkoda tylko, że nic z tym w zasadzie nie może zrobić.
    Wiem, krótko (brak czasu na wszytko), pozdrawiam
    Riv

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla odmiany chcę wpleść trochę romansu. Jestem skończoną romantyczką i najchętniej zrobiłabym tu happy end. Ale no... wiadomo, życie to nie bajka. Nawet jeśli bajkę się pisze.
      Oj tam, że krótko. Nie musi być długo. Cieszę się, że wpadłaś ;*

      pozdrawiam

      Usuń
  2. Ale się cieszę, że Lea znalazła w pewnym sensie tego słowa przyjaciółkę. Wydaje mi się jednak, że po ujrzeniu świetnie się bawiących Sarabelli i Hala, ich relacja może ulec zmianie.

    Naprawdę cieszy mnie fakt, że nie postanowiłaś zrobić z Oleandry kobiety, która nie ma pojęcia, czego chce. Nakreśliłaś już jej uczucia, co bardzo mnie ekscytuje. Jestem ciekawa, czy zrobi kolejny krok w kierunku króla. ;)

    Najbardziej zastanawia mnie, skąd lady Elisa wiedziała, że Sarabella spodoba się Halowi. Owszem, jest jego matką, ale charakter Sarabelli mógł się w końcu bastardowi nie spodobać... ;) Nie ma to jak bycie genialną Elisą hahaha

    Pozdrawiam, świetny rozdział, Native

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyjaciel to duże słowo. I dałabym czas Sarabelli, żeby mogła się sprawdzić w tej roli. Jednak przyjaciółka królowej musi się wykazać szczególnymi zdolnościami, czyż nie?

      Absolutnie! Nie mogłabym z niej zrobić takiej mimozy. Nie znoszę takich kobiet serdecznie. Bleee. Zobaczymy, czy będzie na tyle odważna i czy pozwoli na to sytuacja.

      Wiesz, w przypadku genialnych mąciwód to nie tylko diabelski plan musi zadziałać, ale także nutka szczęścia. Więc wydaje mi się, że tu zagrała kobieca intuicja oraz szczęście. Tak po prostu. Ale dobre spostrzeżenie ;>

      pozdrawiam ;)

      Usuń
  3. Przecież sielanka nie mogła trwać zbyt długo, ledwie Lea i Hal poukładali sobie wszystko, a tu jakiemuś zadufanemu lordowi zachciało się zamachu stanu. Ech, peszek... No, ale poradzą sobie na pewno i armia Hala zmiecie tych zdrajców z tronu Lei, co nie? :D
    Ach, miłość, coś pięknego. Kurczę, Sarabella w gruncie rzeczy nie wygląda na jakąś spiskującą lafiryndę, wydaje się być szczera. Ale to może tylko tak ma wyglądać, a w rzeczywistości pod tymi blond włoskami aniołka kryje różki? Jestem tego niezmiernie ciekawa xD
    Nie wiem, co mogę napisać o Lei. Jako królowa ma przerąbane i raczej niech nie liczy na te wielkie porywy serca. To znaczy na to, że skończą się dobrze. Gdyby wyszła za Hala, to jej pozycja nie byłaby już tak silna jak jest teraz. A ktoś inny mógłby okazać się jej niegodny. No nie wiem, mam nadzieję, że jakoś to się rozwiąże i Lea mimo wszystko znajdzie szczęście w miłości :)
    Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy ;*
    Naiada

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to. Zbyt długo nie może być sielankowo, bo zrobiłoby się nudno ;>.
      Nie powiem Ci za dużo, bo zepsułabym niespodziankę. Ciekawość to pierwszy stopień do piekła ;P ale na pewno się nie podda tak łatwo. To jest pewne.
      Cieszę się, że już któraś osoba przygląda się uważniej Sarabelli, bo będzie miała tu kluczową, można powiedzieć, rolę.
      A co do porywów serca, tak te nie są raczej dane królowej, chociaż kto wie? Może i ją zaskoczy życie.
      pozdrawiam serdecznie ;*

      Usuń
  4. Wybacz, że dopiero teraz, ale mam ostatnio trochę kiepski czas i wiele rzeczy zawalam.

    Hal pożałuje, obiecuję mu. Jak on śmiał się prowadzać z Sarabellą?! XD
    Lea ma teraz poważny problem. W sumie niejeden. Narastające uczucia, bunt, na dodatek jest bardzo młoda i mimo że znacznie dojrzała przez ostatnich kilka rozdziałów, taka sytuacja może ją nieco przerastać, to naturalne. Fajnie, że Hal nie odmówił jej pomocy.

    Mimo że jestem miłośniczką pokomplikowanych, mało pozytywnych sytuacji, życzę tej królowej jak najlepiej. I żeby Hal w tym "jak najlepiej" też się znalazł xD

    Pozdrawiam,
    Hagiri z Rozmów Międzymiastowych

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwierz mi, że doskonale Cię rozumiem. Pomimo, że mam wakacje cały świat wydaje się nie zdawać sobie z tego sprawy oO'.

      Podoba mi się Twoje emocjonalne podejście do sprawy. I masz rację - Hal musi pożałować. Bo mężczyzn to trzeba trzymać krótko, nie? XD
      Tak sobie ostatnio myślałam, jak pisałam opowiadanie - jak ja bym się odnalazła w takiej sytuacji. Lea na tą chwilę jest tylko trochę ode mnie młodsza i wiesz co? Nie mam pojęcia jak bym dała radę. To są strasznie trudne dylematy.

      Zobaczymy co się da zrobić w sprawie happily ever after ;D

      pozdrawiam ;*

      Usuń
  5. Hej ;). Widać w królestwie zaczyna się mieszać zawsze wtedy, kiedy zrobiło się troche spokojniej xD. Cieszę się, że Oleandra moze liczyć na Hala, a ja cały czas liczę na to, że mogliby być razem... Ach, ta moja romantyczna natura ;).
    Póki co Sarabella wydaje się naprawdę w porządku, nie mam jej nawet za złe tego spaceru z królem. Co z tego wyniknie? -zobaczymy. Podoba mi się jak ją ukazujesz. Stanowi taki intensywny kontrast z królową ;).
    Życzę dalszej weny i pozdrawiam ciepło ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, nie będzie zbyt bajkowo. Ale spokojnie, przeszkody są po to, żeby je pokonywać, prawda? ;>
      Haha, tak, moja romantyczna natura bardzo przeszkadza mi w skrupulatnym i logicznym prowadzeniu tej historii. Ale ej, staram się jak mogę ;D.
      Lubię zasadę kontrastów. Może to trochę banalne, ale jakoś mi się zawsze to dobrze pisze.
      Pozdrawiam ;)

      Usuń
  6. Hej, kochana :*
    Na początku byłam zadowolona z faktu, że Oleandra znalazła sobie przyjaciółkę. W końcu każdy potrzebuje takiej osoby, a już zwłaszcza dziewczyna, która ma tak dużo na głowie. Po tym jednak co stało się - albo dopiero zaczęło dziać - między Sarabellą i Halem już wcale nie jestem tak pewna moich odczuć co do tego.. I mam wrażenie, że Lea też nie będzie zadowolona.
    Podoba mi się, że sprostowałaś jej uczucia. Skrycie muszę przyznać, że czekałam na odrobinę romansu. Mam więc nadzieje, że Hal postąpi zgodnie z moimi oczekiwaniami i da szansę tej miłości !
    Ciekawi mnie bardzo jak potoczy się sprawa z buntem. Lea jest w końcu bardzo młoda,a na niej leży dużo odpowiedzialność i w tym momencie również dużo zmartwień.
    Z niecierpliwością czekam na 13 ! :))
    Ściskam ! :**
    http://fifty--days.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałam dać Lei kogoś takiego jak Sarabella. Tylko kurcze, ta postać nie chciała zostać trzecioplanowa. Sama się wysunęła na przód i zaczęła mi mącić w planach.
      Co do Hala, no cóż, mężczyźni są mężczyznami. Niewiele się zmienia. Czy to bajka, czy to historia romantyczna, czy horror, czy życie. Ale może i mnie samą król zaskoczy ;D.
      Bunt dopiero zacznie się rozwijać. Miejmy nadzieję, że nic złego z tego nie wyniknie.
      Całusy ;)

      Usuń
    2. Sama wysunęła się w stronę Hala, co ? :D Oby w taki razie również sama się usunęła :)

      Usuń
    3. No właśnie tak! Niektóre postacie mi robią takie niespodzianki ;<

      Usuń
  7. Sarabellę polubiłam.
    Doszło do jakiegoś zamachu. Jakim cudem? Dlaczego? Kto jest zamachowcem i jaki ma powód? - Ciągle brakuje mi takich szczegółów. Nikt nie zajmuje królestwa z dnia na dzień, przecież ona też ma jakieś legiony czy też żołnierzy, rycerzy, czy jakiś takich... w sensie wojsko musi jakieś mieć, prawda?
    Z zamachu zrobiłaś wojnę domową? W sensie brat Olendry się pojawił, czy siostra? Wojna domowa to ta, która jest wewnątrz, tak jak za czasów Kleopatry i Cezara była wojna domowa w Egipcie, gdy Plometeusz (chyba źle napisałam) wraz z siostrą chcieli obalić wolę ojca i Kleopatrze zabrać tron, w tamtym wypadku bycie Faraonem, a Cezar pomógł jej władzę odzyskać. Słono za to zapłacił, ale to inny temat. Skąd u ciebie ta wojna domowa? Lud się buntuje? Czemu skoro Oleandra jest dla nich dobra i ich karmi? To jeszcze pozostałości po tym Szalonym Królu? - Brak takich szczegółów.

    sie-nie-zdarza.blogspot.com
    prawdziwa-legenda.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy