Spis treści

wtorek, 1 września 2015

16

W pierwszych słowach mego listu chciałam podnieść na duchu wszystkich tkwiących w głębokiej depresji przez zaczynający się rok szkolny. Dacie radę! Chciałam pozdrowić również brać studencką, tonącą w rozpaczy przy kampanii wrześniowej (jak ja). Nie martwcie się warunkami - i tak będziemy podawać wszyscy frytki w McDonalds' (ja szczególnie)!
Chciałam skorzystać jeszcze z okazji i pozdrowić Hagiri z Rozmów Międzymiastowych, która jest teraz również Hagiri z Ulicznic . Proszę wchodzić i czytać to cudeńko.
Całuję was wszystkich mocno, a teraz zapraszam na rozdział 16.

*************************************************************************


Całą noc szczęk stali mieszał się z jękami konających i rannych. Przewaga długo nie była po niczyjej stronie, ale na kilka godzin przed świtem Edam zauważył, że szala zwycięstwa przechyla się na ich stronę.
Postanowił to więc wykorzystać. Przegrupował oddziały i uderzył pełną mocą w sam środek szeregu wroga. Rozciął jego siły na dwie części. To wykorzystał Clandestine ze swoimi ludźmi, odcinając drogę do powrotnego zwarcia szyku rebeliantom. Z królową przy boku ciął zapamiętale jednego mężczyznę za drugim.
Marcowe słońce leniwie wstawało na horyzoncie, oślepiając walczących. Wydawali się opadać z sił zarówno po jednej jak i po drugiej strony. Mdlejące kończyny odmawiały posłuszeństwa. Wtedy to z szeregu wystąpił lord Coupè. Niespostrzeżenie zakradł się za królową i sięgając ze swojego konia wbił miecz pod jej żebra. Zajęta bronieniem się przed atakującym ją młodzikiem z tępym mieczem nie zauważyła nadchodzącego po cichu wodzireja rebelii. Wkrótce poczuła ból, a Coupè  spadł z konia, silnie pchnięty przez Clandestina.
- Głupcze. – hrabia kopnął miecz mężczyzny w jego stronę. Broń Clandestina zwisała luźno w uścisku zakrwawionej dłoni przy boku. – Wstawaj i walcz.
Nie trzeba było tego powtarzać lordowi dwa razy. Natychmiast skoczył na równe nogi i patrząc z tryumfem w oczach, uniósł miecz.
- Poddaj się Clandestine. Pokonałem cię. Pokonałem królową. Przyłącz się do mnie i zbudujemy nowy kraj razem. Nie skazuj tych ludzi na śmierć za kogoś kto za chwilę wyzionie ducha.
- Powiedziałem: walcz. Nie zabieraj mi czasu gadaniem! – hrabia przypuścił atak, wysuwając lewą nogę do przodu i opierając na niej ciężar ciała, sięgnął ciała przeciwnika. Ten jednak zdołał uskoczyć przed śmiertelnym ciosem. Błyskawicznie odparł atak, jednak hrabia zablokował jego broń w dole i obracając się na lewej nodze uderzył lorda w twarz tak silnie, że złamał mu nos.
Wkrótce niemal wszyscy przestali walczyć, patrząc na zajadły pojedynek dwóch przywódców. Wiedzieli, że pomiędzy tymi dwoma rozgrywa się właśnie los tej wojny. Zwycięstwo było przypisane tylko jednemu z nich.







Z dala od krwawiącej ojczyzny Oleandry, w samym sercu Ravell tętent kopyt królewskiej armii przybocznej rozbrzmiewał echem po całym lesie. Sarny nadstawiały uszu, ciekawe niecodziennego zjawiska, a płoche zające w panice szukały kryjówki. Nawet nieustraszone wilki wolały poprzestać na węszeniu śladów jeźdźców.
Hal nie myślał jak król. Nie myślał nawet jak mężczyzna. Znów myślał jak wojownik. Zadaniowo. Wiedział, co ma robić, a zmysł żołnierza podpowiadał mu najlepszy sposób do osiągnięcia celu.
Wstyd się przyznać, ale tego mu brakowało. Od dawna chciał wyrwać się z okowów własnej korony i znów poczuć koński grzbiet pod sobą, wiatr, mierzwiący mu włosy i adrenalinę, buzującą we krwi. Jednak sytuacja, która umożliwiała mu te słodkie uczucia skutecznie okraszała je goryczą. Myśl, że gdzieś tam, w lesie, przerażona Sarabella nie wie, czy kiedykolwiek jeszcze wróci do domu, sprawiała, że pospieszał konia coraz bardziej. Obiecał sobie, że gdy tylko ją znów ujmie w ramiona, nigdy więcej nie dopuści do tego, by stała się jej krzywda.
Nim słońce wpełzło na sam czubek nieba, wybijając południe, drużyna króla dotarła do małej chatki w lesie. Przezornie, skryli się w lesie, próbując wybadać sytuację.
- W środku może być od pięciu do siedmiu porywaczy. – oznajmił strażnik przyboczny króla, Aurie, klękając przy władcy, ukrytym w gęstwinie krzewów.
 - Świetnie. Mamy przewagę liczebną.
- I element zaskoczenia. – gdy tylko Aurie wymówił te słowa, spomiędzy liści padło kilka strzałów. Król i jego oddział rzucili się do walki. Wkrótce dwóch łuczników padło trupem, trafieni strzałą żołnierza, którego wcześniej sami dosięgli strzałą.
- O ironio. – mruknął Hal, upewniając się, że rana jego człowieka jest powierzchowna. Strzała jednie drasnęła ramię mężczyzny, zostawiając fragment grotu płytko w skórze. Bez wahania, Hal wyrwał grot, tkwiący w jego ramieniu i opatrzył ranę fragmentem swojej peleryny. Wtem dołączył do nich nowy mężczyzna. Wyszedł z chatki, wlokąc ze sobą bladą z przerażenia Sarabellę. Trzymał nóż przy jej szyi, a za nim mierzyło do króla z łuków przynajmniej czterech młodych byczków.
- Wypruję jej flaki! – zagroził królowi zbir.
- Spokojnie. Chcemy dokonać transakcji. Mamy skrzynię złota. Puść dziewczynę. – Hal wyciągnął dłonie w stronę porywacza, pokazując swoje pokojowe zamiary.
- Pokaż. – zażądał mężczyzna, przyciskając nóż do szyi Sarabelli. Król ruchem głowy nakazał przyniesienie skrzyni z okupem. Gdy ta wylądowała u stóp porywacza, ten popchnął Sarabellę w stronę króla, a sam wycofał się, chroniony przez swoich uzbrojonych drabów.
- To przyjemność, robić z tobą interesy, Wasza Wysokość.
- Cała przyjemność po mojej stronie. – król uśmiechnął się chytrze, tuląc drżącą z przerażenia Sarabellę. Gdy zza pleców porywaczy do walki rzucił się drugi oddział królewskiej armii, Hal zabrał damę z tego piekła. Nie chciał, by naoglądała się jeszcze więcej okropieństw.




17 komentarzy:

  1. Hmmm, mam wrażenie, że tym razem jakoś krótko było... czyżby nauka Cię zjadła, biedactwo? :( Trzymaj się dzielnie i nie daj się kampanii wrześniowej!

    Gdy czytałam fragment o zranieniu Oleandy byłam pewna, że za chwilę ktoś obudzi się z krzykiem - wiesz, że to czyjś koszmar. A tu jednak rzeczywistość! Mam nadzieję, że Lea jakoś się z tego wyliże... ale to twarda kobita, da sobie radę. :)

    Hal odbił Sarabellę! Ładnie poszło, porywacze byli skorzy do ugody. Przypadek?
    ... nie sądzę, dlatego czekam na dalszy rozwój wypadków. :D

    Od strony technicznej przyczepię się tylko do momentu ataku na drużynę Hala. Zdanie "spomiędzy liści padło kilka strzałów" sugeruje, że ktoś tam miał broń palną. Dodatkowo, w tym samym akapicie w jednym zdaniu dwa razy pojawia się słowo "strzałą".
    I może to jest skrajne czepianie się, ale nie mogę wyrzucić z wyobraźni wizji strzelających z łuku... byków. Wiesz, takich z kolczykiem w nosie i przekrwionymi oczyma. XD Umieram... ale zmartwychwstanę na kolejny odcinek, obiecuję. 8)
    Pozdrawiam ciepło,

    Valakiria
    Legendy Verionu: Iskra

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I próbuj tu napisać poważną scenę, człowieku! Hahaha. Prawda jest taka, że chodziło mi mniej-więcej o ten efekt. MNIEJ-WIĘCEJ xD Chciałam, żeby byli taką górą mięsa. Niespecjalnie myślącą górą mięsa.

      A ciekawy pomysł z tym snem, ale niestety - nie tym razem. Ale spokojnie, zawsze mam asa w rękawie, jeśli chodzi o moje postaci ;>

      Nie skomentuję wątku Hala, bo Ty już wszystko mi rozgryzłaś. Zobaczymy czy sam Hal będzie na tyle inteligentny ;D

      Tak, masz rację, co do tych strzałów. Nie pomyślałam o tym. Pomyślę jak to zmienić i obiecuję poprawę. Masz też rację z kampanią wrześniową. Wykończa mnie, chociaż mam tylko jedną poprawkę. Ale za to z przytupem -.- No, ale w poniedziałek będę miała to za sobą.

      Pozdrawiam Cię ;*

      Usuń
  2. Nie wiem, czy zacząć od tego, że znowu nawalam i jestem póxno, czy od tego, że bardzo dziękuję za pozdrowienia. Ale zacznę od drugiego :D

    Tak więc dziękuję Ci bardzo i również pozdrawiam. Tak cieplutko i z całego serca :D

    A teraz rozdział.
    Jestem #TeamStefek, zdecydowanie. Martwię się o tego Clandestine'a. I mu kibicuję. Polubiłam tę postać, co oznacza, że gdyby zginął, to będzie mi smutno, a jeśli przeżyję, to będę hepi, więc tak czy siak, będzie dobrze, bo związek emocjonalny zaistniał. To, moim zdaniem, dla autora bardzo ważne, żeby ludzie lubili jego bohaterów :D

    A Hal… No fakt, z porywaczami poszło łatwo, ale co dalej? To będzie grubymi nićmi szyte, jak Cię znam. Może – zupełnie przypadkiem, rzecz jasna, jakaś siła otruje Sarabellę? xD

    Ciekawa jestem, jak dalej potoczą się losy Haleandry (sorki, ja to nadal szipuję XD). A tak serio, to nawet jako przyjaciele fajnie się sprawdzali, a teraz tak się oddalili... Niemniej, czekam na neksta!

    Kopsnij jakieś info, jak możesz, jak Ci idzie praca nad tym nowym cudeńkiem, o którym pisałaś w komentarzach pod Ulicznicami. Wena jest? :)

    Pozdrawiam Cię serdecznie po raz kolejny i trzymam kciuki za zwycięstwo w kampanii wrześniowej i nie tylko wrześniowej :D

    Hagiri

    Rozmowy Międzymiastowe
    Ulicznice

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wcale nie jesteś późno. Bez przesady. Ja też mam duże tyły przez tą cholerną naukę. Byle do poniedziałku!

      Dziękuję za pozdrowienia <3. A ja chciałam po prostu, żeby inni mieli okazje natknąć się na Ulicznice też tutaj, bo to naprawdę zapowiada się na kawał dobrego pisania.

      Cieszę się, że związałaś się ze Stefkiem. Ja sama też go bardzo lubię. Jest chyba kimś pomiędzy ojcem, a wkurzającym kumplem dla Oleandry. Tym bardziej czuję się spełniona jako autorka, jeśli odczuwasz związek emocjonalny z tym panem.

      Hahaha, rozumiem. Jesteś wierna tej parze. I ja to w pełni popieram! Zobaczymy,co się da zrobić. Na pewno nie będą dla siebie obcymi osobami. Jakby nie było, ich ludzie umierają to za jedno, to za drugie koronowane łby, nie?

      Nie dziękuję za powodzenia, żeby nie zapeszyć. A co do mojego nowego dziecka to wena jest, jak najbardziej ;) podeślij mi swojego maila, to Ci uchylę rąbka tajemnicy xd.

      pozdrowienia!

      Usuń
    2. Ależ proszę uprzejmie :D
      whiskas.tenpouin@gmail.com
      [Whiskas nie wynika z mojej preferencji żywieniowej, tylko z obsesji na tle kotów, żeby nie było xDD]

      P.S.: Wcześniej zapomniałam napisać, że Hal ma piękne ząbki. Pozazdrościć człowiekowi, taki to ma farta :D

      Usuń
    3. A byłam niemal pewna, że codziennie zjadasz inny smak saszetki z mokrym żarciem dla kotów xD. A masz mruczka?

      Wysłałam Ci, co nieco. Może się spodoba xd.

      To jest niesprawiedliwe. Jest ładny, dobrze zbudowany, ma pieprzoną koronę na głowie i jeszcze ładne ząbki. Ale dla równowagi: jest z Sarabellą xD

      Usuń
    4. Niby mam mruczka, a właściwie mruczkę, ale ona mnie nie lubi. xD Dlatego "jak już będę duzia i siamodzielna", to sobie wymruczę [takiego] słodziaka w prezencie :D


      No jest, niestety xD Ale Oleandra jeszcze nie straciła szansy, mam nadzieję :>

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeśli możesz, usuń ten komentarz na górze. Porobiłam głupie błędy i musiałam poprawić xD.
    No ale od początku:

    Mam spory niedosyt po tej scenie z Oleandrą. Będę się teraz głowiła, co się z nią będzie działo. Mam tylko nadzieję, że wszystko dobrze się zakończy i królowa wyjdzie cało z tego ataku. ;)

    Zaciekawiła mnie też scena z odbiciem Sarabelli. Nie wiem czemu, ale wszystko wydało mi się jakby zbyt proste. Królowi poszło gładko i szybko, i mam dziwne przeczucie, że to nie koniec całej tej sprawy... Hmmm, nie mogę się doczekać, żeby się przekonać, cco wykombinujesz ;). No chyba że to rzeczywiście koniec xD, a Sarabella jest bezpieczna w ramionach Hala :).

    Czekam na kolejny rozdział, życzę weny i pozdrawiam cieplutko :*.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam, oj tam. Nawet nie zdążyłam go przeczytać, zanim usunęłaś ;P

      O nic się nie bój. Wszystkim się zajmę, o to możesz być spokojna ;)

      Haha, nie, to nie koniec. Jeszcze mam kilka pomysłów przed wielkim finałem. Chociaż... to też jest jakiś pomysł: królowa umiera za ojczyznę, a król zadowala się dwórką. Ciekawe, ale nie, ja jeszcze trochę pokombinuję ;d

      Dziękuję i pozdrawiam ;*

      Usuń
  5. Gdzie jest spis treści albo archiwum?

    Zapraszam do siebie na prologi:
    skradzione-dziecko.blogspot.com
    po-prostu-sprobuj.blogspot.com

    I czekam na odpowiedź odnośnie tego archiwum.

    OdpowiedzUsuń
  6. Uffff! Ależ emocjonujący ten rozdział! Trzymał w napięciu. Sposób, w jaki opisałaś końcową scenę nie pozostawia wiele do życzenia. No, po prostu zabiłaś mnie tym całym nożem. Ty naprawdę masz drugie oblicze: okrutne i bezwzględne :D No, ale wybaczam Ci to wszystko, pod warunkiem, że nie będziesz zbyt długo czekać z kolejnym rozdziałem! (nie to co ja... :c )

    No i ten Hal... <3
    Pozdrowionka, kochana Candle.

    Meredith z mirkwood-story.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ah, moja droga, Ty jeszcze nic nie wiesz o moim drugim obliczu ;P ja cały czas trzymam moje sadystyczne zapędy na wodzy, bo by mnie tu wszyscy poblokowali za nieobyczajne treści xd.

      No właśnie nie wiem, co to się dzieje, ale czekam na Twoją nowość!

      Całuję ;*

      Usuń
  7. A mówiłam, że królowa powinna trzymać się z daleka od pola bitwy? I tak to się właśnie kończy, eh... No nic, może teraz Edam będzie czuwał i opiekował się Leą jak ona opiekowała się nim? To by było słodkie ;) No i niech Clandenstine wreszcie pokaże temu całemu Coupe gdzie jego miejsce!
    Ach, Hal, jakiż on romantyczny! Już nigdy więcej nie da skrzywdzić swojej drogiej Sarabelli. W sumie szybko poszło z tym odbiciem. Ale przynajmniej Hal będzie mógł zająć myśli czymś innym niż tylko martwieniem się o ukochaną :P
    Pozdrawiam,
    Naiada

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A widzisz, widzisz? Miałaś rację. Ale królowa niestety nadal nie jest zbyt mądrą osóbką, i nie usiedzi na tyłku (względnie koniu). A to by było na pewno słodkie... Taka wzajemna troska zawsze mnie rozczula. Tak! Czas, żeby uderzyć pięścią w stół!
      Odbicie poszło szybko też z jakiegoś powodu. Tu wszystko jest grubymi nićmi szyte. Intrygi dworskie czasem są naprawdę paskudne ;D
      Pozdrawiam

      Usuń
  8. Cudeńka tamtejszej autorki od "Ulicznic" już czytam, co prawda jeszcze nie miałam okazji zajrzeć na "Ulicznice", ale "Rozmowy międzymiastowe" czytam i nawet jestem na bieżąco (na chwilę obecną, bo długo to moje bycie na bieżąco nie potrwa, u ciebie też pewnie będę miała tyłu, ale w końcu wrócę i znowu nadrobię kilka bądź nawet kilkadziesiąt rozdziałów na raz, w zależności jak często będziesz dodawała kolejny rozdział).
    Co do pana Dariusza Tychona, czyli Tysia, to pewnie jemu też spis treści nie działał, tak jak mnie (pamiętasz, gdy się na to uskarżałam?). Może go odwiedź i powiadom, że już spis treści jest, bo nie każdy korzysta z opcji powiadamiania o odpowiedziach.
    "po jednej jak i po drugiej strony" - stronie
    A więc mamy tutaj opis batalii, całkiem zgrabny.
    Ciągle brak mi szczegółów i logicznego usprawiedliwienia niektórych działań bohaterów i wydarzeń jakie mają miejsce w opowiadaniu. Przykładowo - kto porwał Sarabellę i po co? Dlaczego tego kogoś nie stracono? Dano mu ujść z życiem i okupem? Naprawdę tak postępuje król, wojownik i żołnierz? Co za pizda z niego, za przeproszeniem oczywiście.

    sie-nie-zdarza.blogspot.com
    prawdziwa-legenda.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy